Nie przepadam za rozwałkami z bronią w ręku, nie czytałem komiksów Milera (w ogóle średnio lubię komiksy) a kryminał to nie mój ulubiony gatunek... A mimo wszystko zakochałem się w tym filmie. I nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dopiero za drugim razem zaiskrzyło (tym bardziej że odstęp między pierwszym a drugim seansem był znaczny). Nie jestem osobą która lubi oglądać filmy po wielokroć natomiast ten katuje jak głupi. I niełatwo to wyjaśnić. Pomimo tego że żaden ze mnie znawca kina to raczej należę do wymagających widzów.
Klimat mnie osobiście powala. Nie wiem czy jest to związane ze sposobem realizacji (która akurat mi cholernie przypadła do gustu), niezwykle charakterystycznymi postaciami, włączając w ich poczet całe miasto (coś jak Gotham w Batmanie), czy starannie?(średnio wiem jakiego określenia użyć) wypowiadanymi kwestiami. A może w końcu muzyka i cały soundtrack? Bardzo interesujące są "smaczki" których w filmie jest pełno. Do gustu przypadł mi też ten odmienny rodzaj brutalności który został przedstawiony.
Ogólnie dla mnie tworzy to mieszankę wybuchową i nie podejrzewałbym, że film będzie w stanie mnie tak zauroczyć